czwartek, 4 lipca 2013

1| na do widzenia



Łódź wydaje się dzisiaj wyjątkowo ponura. Nie wiem dlaczego wybrałam studia w tym mieście, dlatego cieszę się, że to już koniec, że zaraz dostanę dyplom magistra, żegnając się z widokiem przytłaczającej kamienicy, którą zamieszkuję. Nawet widok na oświetlone miasto z okna kuchni nie robi już na mnie większego wrażenia. Nie myślałam o powrocie do Sulechowa, właściwie było to ostatnie, czego bym sobie życzyła, dlatego propozycja wyjazdu do Kazania, praca w klubie brata była niezwykle kusząca. Miotałam się między plusami i minusami wyjazdu, nie wiedząc, którą opcję wybrać. Jedyne co wiedziałam, to że nie chcę zostać tu, gdzie jestem teraz. Że chcę powyciągać wszystkie zdjęcia z ramek i spakować do wielkiego pudła, wynieść je na śmietnik i zostawić daleko za sobą. Tak jak wspomnienia, które mimo że z dnia na dzień blakły coraz bardziej, gdzieś tam co jakiś czas się pojawiały, zwłaszcza gdy kolejny wieczór spędzałam samotnie, z kubkiem żurawinowej herbaty, nie mogąc nawet liczyć na kota, którego musiałam oddać rodzicom, bo Igor ma uczulenie. Igor miał uczulenie na wszystko. Na kurz, na sierść zwierząt, na moje zupy, na mój widok i na mój gorszy humor. A potem zaczęło się robić wszystkiego jakby mniej. Mniej jego obecności każdego dnia, mniej mojego uśmiechu, mniej chęci do czegokolwiek, mniej zauważalnego słońca, mniej herbaty, mniej. Kolejno nadeszły decyzje związane z tym co dalej, analiza ostatnich pięciu lat, telefony od Łukasza, nocne rozmowy z Agnieszką. I wszystko się rozjaśniło. Nie było lepiej. Było po prostu klarowniej.
- I co będzie?                                                       
- Nie wiem, co będzie. Może będzie lepiej, może gorzej.
- Chcesz żebym została?
Cisza, wzruszanie ramionami, uciekanie wzrokiem. Chcesz? Brak odpowiedzi, jak na każde trudniejsze pytanie. Pytanie, które powinno być oczywiste, proste a urastało do wielkiej rangi. Przeważało szalę goryczy, sprawiało że rozżalenie rozlewało się po całym pokoju, wypełniając go aż po brzegi. A ja byłam na samym środku, nie wiedząc co zrobić.
- Igor, chcesz?
- Nie wiem, czy chcę. Może faktycznie powinniśmy od siebie odpocząć.
- My, czy ty ode mnie? Odpocząć. W porządku.
Wzruszam ramionami, wstaję od stołu i zakładam kurtkę, żeby chwilę później przemierzać ulice Łodzi na do widzenia. Wracam dosyć szybko, bo przemarzam w swojej cienkiej kurteczce, bo nigdy nie miałam w zwyczaju ubrać się odpowiednio do warunków panujących na zewnątrz. Przemoknięta i zmarznięta do szpiku kości odrzucam kurtkę na komodę, kieruję się do sypialni, gdzie rzucam walizkę na środek pokoju, a potem wrzucam do niej wszystkie swoje rzeczy, w nieładzie, jak popadnie.
- Więc… - W drzwiach pokoju zatrzymuje się Igor, nie dokańczając tego co chciał powiedzieć i bez cienia emocji przyglądając się moim szybkim ruchom.
- Więc Igor, więc. – Prostuję się i odgarniam mokre włosy z twarzy. – Zakładając, że będziesz chciał się kiedyś ze mną skontaktować, mój numer masz. Będę w Kazaniu.
- Kazaniu?              
- Kazaniu.

__________

Cześć, tu Li (kiedyś pisałam, gdyby ktoś mnie nie kojarzył), chciałam Wam powiedzieć, że czytacie absolutnie cudownego Andersona tylko dlatego, że Gio właśnie mnie na chwilkę zostawiła, więc mogę sobie szperać w jej komputerze, ale ciii!
I jeszcze coś: Giovana ma dużo perełek poukrywanych w różnych folderach, więc możecie się upominać.

Wasza Ona i kiedyś ja. 

14 komentarzy:

  1. To wiesz wygrzebuj te perełki póki możesz i dawaj nam się nimi nacieszyć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Li jak ja cię ku*wa kocham i Giovanę też :)
    perełki, perełki, wszystkie chcem :P

    OdpowiedzUsuń
  3. TY, LI. KURWA KOCHAM CIĘ.
    A Gio, on jest jest serio doskonały

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja chce jak najwięcej tych perełek do czytania ;)
    A to powyżej jest po prostu genialne ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Li, nie znam cię, ale wiedz, że już uwielbiam. Bardzo, bardzo. ♥
    Igorku, nie lubię cię, mimo iż mamy podobne uczulenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Więcej cudnie piszesz :D brawo :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Li jesteś cudowna, tak samo jak ten naprawdę, absolutnie cudowny Anderson <3

    OdpowiedzUsuń
  8. hihihiihihhiihihhiihhihiihihhihiihihhihihihihihihihihihihihihihiihihhiihihihhihihiihihhi <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zajebista.
    Nie tak Mefju na żywo i nie tak ja Mefju tutaj, ale zawsze to coś.

    OdpowiedzUsuń
  10. Li jesteś zajebista. Działaj grzeb przekonuj Gio bo ja za każdym nowym rozdziałem coraz bardziej uwielbiam twórczość Gio. Zostaję tu! Pfffy Igor...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy