- I wiesz, było naprawdę do dupy. Bo ja byłam tam, a on tutaj, tysiące kilometrów ode mnie. Układając sobie życie od nowa. A ja nie mogłam, bo miałam wrażenie, że wszystko za co się zabieram, sypie się. Igor zawsze był tłem. Zawsze, niezmiennie gdzieś tam sobie był, czasami się wychylając. I pomyślałam sobie, że skoro on jest, skoro on jest zawsze, to już tak musi zostać. Że to jest stałe. I chyba wtedy tego potrzebowałam, tej stabilizacji, którą jakby nie patrzeć, dał mi. To ja z każdym dniem się wypalałam, przenosząc to wszystko na niego. - Wzruszyła ramionami, wkładając dłonie do kieszeni i kopiąc puszkę, która hałasując przetoczyła się z chodnika na ulicę. Dużo kosztowała ją ta szczerość, ale równocześnie zdawała sobie sprawę, że Adam jest na pierwszym miejscu jej przyjacielem, a dopiero na drugim bratem jej męża. Nie bolało ją to, że wtedy, kilka lat temu to ona cierpiała. Bolało ją to, że raniła osobę, która spodziewała się z jej strony równie mocnego zaangażowania. Że nie potrafiła się pozbierać, uświadomić że przeszłość jest daleko za nią, że trzeba ułożyć sobie życie na nowo. Bo tęskniła...
Nie możemy dotrzeć wyżej
Jeśli nie potrafimy sobie poradzić ze zwykłą miłością.
Adam pokręcił ze zrozumieniem głową, drapiąc się po brodzie. Całe dnie spędzali razem, ciągle mając temat do rozmowy. Jeden temat. Z dala od małżonków, wylewając z siebie wszystko, co ich męczy, co spędza sen z powiek, nie dając spokojnie przetrwać kolejnego dnia. Co sprawia, że się rozklejają, chociaż powinni być silni.
Zza rogu wybiegł mocnej postury chłopak, wpadając na dziewczynę i prawie przewracając. Rzucił szybkim 'sorry' , znikając za kolejnym rogiem, jakby przed kimś uciekał.
- Hej! - Alicja złapała za ramię Adama, który już wyrywał się do biegu. - Matko, krew ci leci. Uderzył cię, tak? Uderzył?
- Przecież tylko mnie szturchnął. To pewnie jakieś wiosenne osłabienie.
- Wracajmy do domu, robi się już zimno i ciemno. - Złapał ją pod ramię, przyspieszając kroku. Gdy ich oddechy zaczęły zamieniać się w parę zdjął swój szalik i opatulił wokół jej szyi, nie zważając na to, że już jeden posiada. Lubił o nią dbać. Lubił na nią patrzeć, szczególnie wtedy gdy się uśmiechała. Lubił ciągać ją za sobą po mieście, w lewo i prawo, ignorując narzekania. Lubił tłumaczyć jej, dlaczego ten budynek wygląda tak a nie inaczej, kiedy powstał i jakie oznaki czasu nosi. Ale najbardziej lubił odwracać jej uwagę od tych przykrych tematów.
Wyobraź sobie robienie wdechu.
Wyobraź sobie, że zostawiasz całe swoje powietrze w tyle.
Co liczy się na końcu?
Zanim weszli do mieszkania Łukasza zdążyła się jeszcze dwa razy potknąć i podeprzeć ściany, zaciskając mocno powieki, gdy przed oczyma pojawiły się czarne plamy. Adam złapał ją w pasie, pomagając dotrzeć na ich piętro i przez chwilę siłując się z zamkiem, dopóki Łukasz nie otworzył z drugiej strony.
- Co się stało? Dlaczego ona jest taka blada? - Zmarszczył brwi, patrząc gniewnie na Adama, jakby to była co najmniej jego wina. Alicja odepchnęła dłoń Łukasza i wyswobodziła się z objęć Adama, chwiejnym krokiem wchodząc do kuchni. Nieprzytomnym wzrokiem przejechała po meblach. Kolejne co odnotowała to krew na palcach, które przytknęła do nosa i Matt, zaciskający palce na jej ramionach w momencie, gdy wszystko kompletnie się zamazało.
Potem była gdzieś daleko, daleko stąd. Za Kazaniem, za Łodzią. W Sulechowie. Obróciła się, gdy mała dziewczynka przebiegła obok niej ze śmiechem i z piłką w dłoniach. Jej brązowe włosy podskakiwały w rytm jej kroków. Chwilę później z drugiej strony przebiegł chłopak. Znacznie wyższy od niej. I już wiedziała, że to oni. Kiedy jeszcze wszystko było takie uporządkowane, a życie całkowicie normalne. Obrazy wokół nie miały żadnej ostrości, wszystko się zamazywało, żeby po chwili znowu zrobiło się dookoła niej całkowicie ciemno i na tyle zimno, że chciałaby potrzeć dłońmi ramiona.
Westchnęła cicho, przecierając oczy. W skroniach pulsował niewiarygodny ból, jakby miał rozsadzić ją od środka. Nieznacznie uchyliła oczy, automatycznie przysłaniając je dłonią, jakby chowała się przed światłem niewielkiej lampki.
- Jeżeli chcesz, to mogę zgasić światło. - Łukasz położył kubek z parującą herbatą i cytryną na stole. Alicja pokręciła przecząco głową, unosząc się na łokciach. Na jej twarzy wymalował się grymas bólu.
- Idź się przespać Łukasz, ja z nią posiedzę. - Mruknął Adam, siadając w fotelu naprzeciw niej i obdarzając ciepłym uśmiechem, którego nie była w stanie odwzajemnić.
- Myślę, że nie będzie takiej konieczności. - Głos Matta był na tyle zdecydowany, że Adam uniósł w górę ręce, w geście poddania. Wzruszył tylko ramionami, cmokając ją w policzek i wychodząc z salonu. Łukasz spojrzał niepewnie na przyjmującego, tworząc tysiąc możliwych opcji tego, co może się stać jak wyjdzie, zaczynając od możliwości rzucenia się sobie do gardeł. Matthew spokojnie zajął miejsce Adama, opierając łokcie o kolana i uporczywie wpatrując się w oczy dziewczyny. Na tyle uporczywie, że po chwili zaczęła się czuć nieswojo i kręcić w miejscu, aż w ostateczności odwróciła się do niego plecami.
- Świat się kończy. - Łukasz przetarł twarz i ruszył do sypialni, zamykając za sobą drzwi.
I'm closer than close
Does it hurt?
_______________
W końcu. Udało. Mi. Się. Napisać.
Ale mogło być lepiej. Przeżyjcie to jakoś. Może będzie lepiej. Ściskam.
Jeśli nie potrafimy sobie poradzić ze zwykłą miłością.
Adam pokręcił ze zrozumieniem głową, drapiąc się po brodzie. Całe dnie spędzali razem, ciągle mając temat do rozmowy. Jeden temat. Z dala od małżonków, wylewając z siebie wszystko, co ich męczy, co spędza sen z powiek, nie dając spokojnie przetrwać kolejnego dnia. Co sprawia, że się rozklejają, chociaż powinni być silni.
Zza rogu wybiegł mocnej postury chłopak, wpadając na dziewczynę i prawie przewracając. Rzucił szybkim 'sorry' , znikając za kolejnym rogiem, jakby przed kimś uciekał.
- Hej! - Alicja złapała za ramię Adama, który już wyrywał się do biegu. - Matko, krew ci leci. Uderzył cię, tak? Uderzył?
- Przecież tylko mnie szturchnął. To pewnie jakieś wiosenne osłabienie.
- Wracajmy do domu, robi się już zimno i ciemno. - Złapał ją pod ramię, przyspieszając kroku. Gdy ich oddechy zaczęły zamieniać się w parę zdjął swój szalik i opatulił wokół jej szyi, nie zważając na to, że już jeden posiada. Lubił o nią dbać. Lubił na nią patrzeć, szczególnie wtedy gdy się uśmiechała. Lubił ciągać ją za sobą po mieście, w lewo i prawo, ignorując narzekania. Lubił tłumaczyć jej, dlaczego ten budynek wygląda tak a nie inaczej, kiedy powstał i jakie oznaki czasu nosi. Ale najbardziej lubił odwracać jej uwagę od tych przykrych tematów.
Wyobraź sobie robienie wdechu.
Wyobraź sobie, że zostawiasz całe swoje powietrze w tyle.
Co liczy się na końcu?
~*~
Zanim weszli do mieszkania Łukasza zdążyła się jeszcze dwa razy potknąć i podeprzeć ściany, zaciskając mocno powieki, gdy przed oczyma pojawiły się czarne plamy. Adam złapał ją w pasie, pomagając dotrzeć na ich piętro i przez chwilę siłując się z zamkiem, dopóki Łukasz nie otworzył z drugiej strony.
- Co się stało? Dlaczego ona jest taka blada? - Zmarszczył brwi, patrząc gniewnie na Adama, jakby to była co najmniej jego wina. Alicja odepchnęła dłoń Łukasza i wyswobodziła się z objęć Adama, chwiejnym krokiem wchodząc do kuchni. Nieprzytomnym wzrokiem przejechała po meblach. Kolejne co odnotowała to krew na palcach, które przytknęła do nosa i Matt, zaciskający palce na jej ramionach w momencie, gdy wszystko kompletnie się zamazało.
Potem była gdzieś daleko, daleko stąd. Za Kazaniem, za Łodzią. W Sulechowie. Obróciła się, gdy mała dziewczynka przebiegła obok niej ze śmiechem i z piłką w dłoniach. Jej brązowe włosy podskakiwały w rytm jej kroków. Chwilę później z drugiej strony przebiegł chłopak. Znacznie wyższy od niej. I już wiedziała, że to oni. Kiedy jeszcze wszystko było takie uporządkowane, a życie całkowicie normalne. Obrazy wokół nie miały żadnej ostrości, wszystko się zamazywało, żeby po chwili znowu zrobiło się dookoła niej całkowicie ciemno i na tyle zimno, że chciałaby potrzeć dłońmi ramiona.
Westchnęła cicho, przecierając oczy. W skroniach pulsował niewiarygodny ból, jakby miał rozsadzić ją od środka. Nieznacznie uchyliła oczy, automatycznie przysłaniając je dłonią, jakby chowała się przed światłem niewielkiej lampki.
- Jeżeli chcesz, to mogę zgasić światło. - Łukasz położył kubek z parującą herbatą i cytryną na stole. Alicja pokręciła przecząco głową, unosząc się na łokciach. Na jej twarzy wymalował się grymas bólu.
- Idź się przespać Łukasz, ja z nią posiedzę. - Mruknął Adam, siadając w fotelu naprzeciw niej i obdarzając ciepłym uśmiechem, którego nie była w stanie odwzajemnić.
- Myślę, że nie będzie takiej konieczności. - Głos Matta był na tyle zdecydowany, że Adam uniósł w górę ręce, w geście poddania. Wzruszył tylko ramionami, cmokając ją w policzek i wychodząc z salonu. Łukasz spojrzał niepewnie na przyjmującego, tworząc tysiąc możliwych opcji tego, co może się stać jak wyjdzie, zaczynając od możliwości rzucenia się sobie do gardeł. Matthew spokojnie zajął miejsce Adama, opierając łokcie o kolana i uporczywie wpatrując się w oczy dziewczyny. Na tyle uporczywie, że po chwili zaczęła się czuć nieswojo i kręcić w miejscu, aż w ostateczności odwróciła się do niego plecami.
- Świat się kończy. - Łukasz przetarł twarz i ruszył do sypialni, zamykając za sobą drzwi.
I'm closer than close
Does it hurt?
_______________
W końcu. Udało. Mi. Się. Napisać.
Ale mogło być lepiej. Przeżyjcie to jakoś. Może będzie lepiej. Ściskam.
Lepiej może być zawsze. Tak się zastanawiam co jest Alicji. Bo to nie brzmi najlepiej. Włączyłam sobie czytając wczoraj podkład który dałaś pod rozdział i nie mogę przestać słuchać. Wow
OdpowiedzUsuńOderwałam się od oglądania The Vikings, aby to przeczytać i "wciągnęłam" jednym oddechem. Bardzo dobry rozdział, a ten gif na końcu... rozpływam się.
OdpowiedzUsuńhmmm cudnie ;)) czekać warto bylo
OdpowiedzUsuńOgólnie to nie ogarniam. I strasznie nie lubię słowa 'ogólnie'. Nie wiem co się dzieje Alicji i nie rozumiem czego oczekuję Adam. Przeczytałam ostatnie słowo rozdziału i pomyślałam: Um, mało mi tu było tego Mejfu, a tu taki, taki, taki aw gif. I nie, ja wcale nie lubię Andersona. Pisz tak częściej, co?
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, dlaczego dopiero teraz ogarnęłam, że pojawił się jakiś nowy rozdział, odkąd ostatnio tu byłam. Mniejsza. Alicja to jakoś chora, czy to może przemęczenie, albo inne, w gruncie rzeczy, nieco prozaiczne coś? Nie ogarniam.
OdpowiedzUsuńNo to dziewczyny nieźle zabalowały. Ciekawa jestem, jak rozwinie się ta ich przyjaźń :D
OdpowiedzUsuń