Dla jednej z Was,
która ciągle jest
i która miała okazję poznać mnie prywatnie, ale nie ma o tym pojęcia.
Przewróciła się kolejny raz na drugi bok, ciężko oddychając. Z jej oczu pociekły łzy. Ból od środka rozsadzał głowę i blokując jakąkolwiek możliwość jasnego myślenia, nieznośnie wwiercał się w najgłębsze zakamarki umysłu. Miała ochotę krzyczeć i płakać na zmianę. Przyłożyła opuszki palców do skroni, okrężnymi ruchami masując.
która ciągle jest
i która miała okazję poznać mnie prywatnie, ale nie ma o tym pojęcia.
Przewróciła się kolejny raz na drugi bok, ciężko oddychając. Z jej oczu pociekły łzy. Ból od środka rozsadzał głowę i blokując jakąkolwiek możliwość jasnego myślenia, nieznośnie wwiercał się w najgłębsze zakamarki umysłu. Miała ochotę krzyczeć i płakać na zmianę. Przyłożyła opuszki palców do skroni, okrężnymi ruchami masując.
- Uspokój się. - Westchnął niechętnie, ale wstał z fotela i przykucnął przy oparciu sofy, przykładając chłodną dłoń do jej czoła. Natychmiast ją strąciła, mrużąc ze zdenerwowania oczy, z których popłynęły kolejne strużki łez.
- Masz jakiś problem? Bo jeżeli tak, to droga wolna, drzwi otwarte, nie musisz za sobą zamykać.
- Masz jakiś problem? Bo jeżeli tak, to droga wolna, drzwi otwarte, nie musisz za sobą zamykać.
- Ponieważ Adam to za mnie zrobi, prawda?
- O co ci chodzi, co? Tak bardzo sprawia ci przyjemność uprzykrzanie mi życia? - Warknęła, gwałtownie się podnosząc. Złość praktycznie przesłoniła ból, a czarne plamki przed oczyma obraz. Oparła się o zagłówek, wierzchem dłoni przecierając mokre policzki, który dosłownie parzyły. Sama nie wiedziała czy z niewymówionej wściekłości. Dawno nie czuła się tak sfrustrowana. Chyba nigdy wcześniej nie chciała tak bardzo dostać się do jego umysłu, usiąść gdzieś w kącie i dowiedzieć się. Wszystkiego.
- O wszystko Alice. - Zrezygnowana opadła na poduszkę, zakrywając twarz kocem. Wstrzymała powietrze, żeby nie zacząć niekontrolowanie szlochać. Zapiekło ją w klatce piersiowej.
- Alicja. - Wyszeptała, nawet nie licząc na to, że ją usłyszał. Nie chciała przyznać, jak wiele wspomnień przywołuje, zwracając się do niej Alice. Jak wiele emocji przywołuje. Jak bardzo sprawia, że ma ochotę złamać wszystkie swoje zasady i powtórzyć wszystkie przeszłe błędy, pamiętając ich konsekwencje i wręcz się z nich ciesząc.
- Alice. - Powtórzył uparcie. Usłyszała skrzypnięcie podłogi i przyjmujący wrócił na fotel, po drodze gasząc lampkę.- Dobranoc. Alice.
As long as we're going down...
Baby you should stick around
Baby you should stick around
~*~
Przeciągnęła się leniwie, spoglądając jednym okiem na dziesiątą dwadzieścia, którą wskazywał zegar, wiszący naprzeciw. Po otwarciu drugiego oka rozejrzała się dookoła, zatrzymując wzrok na rozpartym wygodnie w fotelu Andersonie. Jego klatka piersiowa poruszała się w jednostajnym tempie, a usta były nieznacznie uchylone. W domu panowała całkowita cisza, jakby wszyscy jeszcze spali.
- Przestań. - Zarumieniła się, odwracając głowę w drugą stronę i zasłaniając twarz włosami. Przyjmujący otworzył oczy, nieznacznie się uśmiechając na widok jej speszonej miny. Doskonale wiedział, kiedy mu się przygląda. Nawet wtedy, gdy chciała być do granic możliwości dyskretna.
Babe if you could know, you would hatch a plan
Muzyka, która wydostała się gdzieś z jej torebki, rzuconej na fotel, uświadomiła jej, że praktycznie rzecz biorąc, jest spóźniona na kolejną rozmowę rekrutacyjną. Nienawidziła się spóźniać. Utożsamiała to ze swojego rodzaju niesłownością. Zerwała się z łóżka, zaplątując w koc i upadając o milimetry od szklanego stolika. Jęknęła, a w jej głosie zabrzmiały chyba wszystkie nieszczęścia tego świata. Zrezygnowana oparła głowę o podłogę, starając się schować pomiędzy ramionami swój wstyd, najprawdopodobniej wymalowany na twarzy. I postanowiła, że tak już zostanie i to w tej pozycji ma zamiar umrzeć.
- Poddaję się.
- No, ja chyba też. - Wstał, i wyplątał jej stopy z koca, nachylając się i zagryzając policzki od środka, żeby nie parsknąć śmiechem. To zdecydowanie nie był jej dzień. Ale właśnie w takie dni lubił obserwować ją najbardziej.
- Co tu się dzieje? - Adam, który znikąd pojawił się w drzwiach, szybkim wzrokiem omiótł pokój, jakby poszukując jakichś dowodów zbrodni, która się tu przed chwilą dokonała. Uniósł nieznacznie prawą brew ku górze, a na jego twarzy wymalowała się wyraźna niechęć, gdy przeniósł wzrok na Matta.
- Oświadczyła mi się. - Przyjmujący wzruszył ramionami, udając bezradność. - Tak Alice, moja odpowiedź brzmi: tak. A teraz wstawaj. - Złapał ją w pasie, pomagając wstać i, z pełną powagą na twarzy, mocno do siebie przyciskając. - Pobłogosławisz nam?
Moja słodka udręko.
Walka nie ma sensu, a ty znów zaczynasz.
- Zabawne. A mnie się wydawało, że zdecydowałeś się układać życie bez niej.
Moja słodka udręko.
Walka nie ma sensu, a ty znów zaczynasz.
- Zabawne. A mnie się wydawało, że zdecydowałeś się układać życie bez niej.
- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - Dłonie Alicji zacisnęły się mocno na nadgarstku Matta, gdy ten zrobił krok do przodu.
- Ja? Wiele. - Wycedził, wkładając nonszalancko dłonie do kieszeni. - Alicja zapewne też , ale myślę, że dała sobie już spokój. Swoją drogą, byłoby to najrozsądniejsze, co mogłaby zrobić. Aczkolwiek mam nadzieję, że kiedyś opowie ci o wszystkim. Tak, żeby cię zabolało. Najmocniej.
Żeby zapomnieć o moim wielkim cierpieniu.
Chcę stąd uciec, wszystko zaczęło się od nowa.
Och, moja słodka udręko.
Jej serce na moment się zatrzymało, a w oczach błysnęło przerażenie. Wiedziała, co miał na myśli Adam. Widziała, jak dosłownie ciśnie mu się to na ustach i w tym momencie zwątpiła. Zwątpiła w to, czy dobrze zrobiła, mówiąc mu o wszystkim. W chwili, gdy w pokoju zapadła lodowata cisza, zorientowała się, że jej palce nie trzymają już jego nadgarstka tylko są splecione z jego palcami do tego stopnia, że poczuła ból w zbielałych knykciach.
- Spóźnisz się na trening. - Szepnęła, wyplątując palce z uścisku, co wcale nie było łatwe, bo zawzięcie i skutecznie jej to utrudniał, nawet na nią nie patrząc. Jego nieustępliwy wzrok utkwiony był w Adamie, z wzajemnością. - Odwieź mnie na spotkanie Adam. - Wypchnęła blondyna z pokoju, ostatni raz spoglądając w stronę siatkarza. Ale on już nie patrzył w ich stronę. Odwrócił się plecami do nich, a twarzą do Łukasza, który wyszedł z kuchni. Wiedział. Jej brat słyszał i wiedział wszystko, a ona nie mogła na to nic poradzić.
__________
Nawet nie wiecie, ile razy kasowałam fragmenty tego wyżej, żeby dopisać coś nowego. I mam nadzieję, że naprawdę częściej będę miała okazę poznać Wasze zdanie odnośnie odcinków, niż to było dotychczas. Bo sonda mówi, że chcecie to czytać, a Wasza aktywność tutaj wprost odwrotnie.Mam nadzieję też, że się Wam podoba, bo zamiast uczyć się prezentejszyn ( bo mi się nie chciało) powstało to wyżej.
- Ja? Wiele. - Wycedził, wkładając nonszalancko dłonie do kieszeni. - Alicja zapewne też , ale myślę, że dała sobie już spokój. Swoją drogą, byłoby to najrozsądniejsze, co mogłaby zrobić. Aczkolwiek mam nadzieję, że kiedyś opowie ci o wszystkim. Tak, żeby cię zabolało. Najmocniej.
Żeby zapomnieć o moim wielkim cierpieniu.
Chcę stąd uciec, wszystko zaczęło się od nowa.
Och, moja słodka udręko.
Jej serce na moment się zatrzymało, a w oczach błysnęło przerażenie. Wiedziała, co miał na myśli Adam. Widziała, jak dosłownie ciśnie mu się to na ustach i w tym momencie zwątpiła. Zwątpiła w to, czy dobrze zrobiła, mówiąc mu o wszystkim. W chwili, gdy w pokoju zapadła lodowata cisza, zorientowała się, że jej palce nie trzymają już jego nadgarstka tylko są splecione z jego palcami do tego stopnia, że poczuła ból w zbielałych knykciach.
- Spóźnisz się na trening. - Szepnęła, wyplątując palce z uścisku, co wcale nie było łatwe, bo zawzięcie i skutecznie jej to utrudniał, nawet na nią nie patrząc. Jego nieustępliwy wzrok utkwiony był w Adamie, z wzajemnością. - Odwieź mnie na spotkanie Adam. - Wypchnęła blondyna z pokoju, ostatni raz spoglądając w stronę siatkarza. Ale on już nie patrzył w ich stronę. Odwrócił się plecami do nich, a twarzą do Łukasza, który wyszedł z kuchni. Wiedział. Jej brat słyszał i wiedział wszystko, a ona nie mogła na to nic poradzić.
__________
Nawet nie wiecie, ile razy kasowałam fragmenty tego wyżej, żeby dopisać coś nowego. I mam nadzieję, że naprawdę częściej będę miała okazę poznać Wasze zdanie odnośnie odcinków, niż to było dotychczas. Bo sonda mówi, że chcecie to czytać, a Wasza aktywność tutaj wprost odwrotnie.Mam nadzieję też, że się Wam podoba, bo zamiast uczyć się prezentejszyn (
Na początku trochę cieżko było mi się połapać po kolei kto gdzie jak i co chodzi, ale z każdym akapitem sytuacja już mi się wyjaśniała. Jestem bardzo ciekawa co Adam miał dokładnie na myśli kierując takie słowa do Matt'a.
OdpowiedzUsuńA co do ilości czytających i komentujących to bywa z tym różnie. Sama wiem po sobie bo czytam dużo opowiadań a niewiele komentuje xD. Szkoda, że nie ma opcji po przeczytaniu kliknąć lubie to czy podobało mi się bo to chyba dawałoby bardziej realną ilość czytających. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego :) Pozdrawiam i do następnego który mam nadzieję będzie szybko ;)
kurcze, poznać cię prywatnie, tak wygrać <3
OdpowiedzUsuńIntryga się zagęszcza, jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńOh LORD! " thenk ju very macz "
OdpowiedzUsuńnabijałam ci przez kilka dni wejścia, zaglądając czy jest dziewięć...
bardzo mi się podoba rozdział, ciekawi mnie co dalej...
To ja już nic nie wiem
OdpowiedzUsuńPo pierwsze i najważniejsze lub nie. Adam jest dziwny. Nie wiem co ten koleś kombinuje, ale chciałabym się dowiedzieć. Po tym jak ZTV zafundowało mi dziś dwudziestominutowy ślinotok. Chcę więcej ! <3
UsuńI mam męczące mnie co jakiś czas przeczucie, że mogłyśmy się spotkać kiedyś w Łodzi. Chyba na dachu Galerii Łódzkiej.
UsuńBoże, nie mam pojęcia co tu się dzieje, ale to na pewno coś mocnego.
OdpowiedzUsuńRany, Gio, powodujesz każdym rozdziałem, że chcę więcej, więcej, więcej i więcej.
OdpowiedzUsuńRepugnance, której nie chce się logować.
Nie musi się logować, ważne że jest.
Usuńpiszę to po raz kolejny (i mam nadzieję, że ostatni ;)) cieszę się, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba. To wszystko jest strasznie skomplikowane, a jestem pewna, że skomplikuje się jeszcze bardziej.
ładny nagłówek, choć te z Mattem bardziej mi się podobały ;)
pozdrawiam :*
W końcu miałam czas by to przeczytać i nie jest źle! Ciekawi mnie dalszy rozwój wydarzeń i mam wrażanie, że Adam coś może namieszać!
OdpowiedzUsuńGio, ja tak bardzo cię kocham. I tak bardzo kocham to wyżej. I przecież zawsze tu będę. I nigdy mnie stąd nie wypłoszysz. Na początku tego wszystkiego spodziewałam się, że ta historia będzie prosta, ale teraz zorientowałam się, że wcale tak nie jest. Jak ja, głupia, mogłam przypuszczać, że cokolwiek co napisze Gio, będzie proste? Adam mnie irytuje. Nie lubię go, napisałam to już na początku, bo zdawałam sobie sprawę, że ten gościu namiesza, a ja nie chciałam żeby to robił, bo lubię Matta. I lubić go będę zawsze. Tak jak Alice, mimo że w mojej głowie powoli układa się wyjaśnienie co ona mu zrobiła. Ej, niech to coś w mojej głowie będzie błędne, ok?
OdpowiedzUsuńBądź, bądź ♥
Usuń<3 :*
OdpowiedzUsuńsuper ;d bosko ah :d hehe a teraz do nauki!! ;P
OdpowiedzUsuńA 'balonik' rośnie i rośnie, w końcu ktoś nie wytrzyma i przebije go z premedytacją...
OdpowiedzUsuń