Te
błyszczące światła pochodzą zewsząd
Sposób, w jaki nią trafiają, ja po prostu przystaję i gapię się
Jestem naćpany z miłości całkowicie i ona to wie
Myślę, że wie
Myślę, że wie
Sposób, w jaki nią trafiają, ja po prostu przystaję i gapię się
Jestem naćpany z miłości całkowicie i ona to wie
Myślę, że wie
Myślę, że wie
Usiadła na piętach i wysunęła
spod łóżka pudełko w chabrowym kolorze, szczelnie oklejone dookoła taśmą.
Niecierpliwie zaczęła je odpieczętowywać, momentami zrywając wraz z tekturą
pudełka. Odrzuciła pokrywkę na łóżko, zawartość wysypując na dywan. Spośród niezliczonej
ilości zdjęć wygrzebała to, którego szukała. Zdjęcie, które trzymała w swoich
dłoniach i identyczne, znajdujące się kilka ulic stąd, w okurzonej ramce, na
komodzie. Przejechała po nim palcem, ścierając niewidzialną powłoczkę kurzu. Tylko
chwilę się mu przyglądała, potem trafił razem z całą resztą z powrotem na swoje
miejsce. Wstała i wychyliła głowę zza drzwi, nasłuchując kto jest w domu.
Przemierzyła salon w stronę
jedynego dźwięku, jaki do niej docierał. Stukot palców o klawiaturę wypełniał całą
kuchnię. Usiadła na stołku, na wprost Adama. Jeszcze chwilę się zastanawiała,
zanim poprosiła o to, żeby porozmawiali, żeby się nie denerwował. Rozważała,
czy powinna wszystko oddzielić jedną, grubą kreską. Czy się nie myli, czy nie
popełnia błędu pod wpływem chwili, która akurat wydawała jej się
najodpowiedniejszą z możliwych. Bała się
mu spojrzeć w oczy, może trochę też wstydziła. Wstydziła się tego, co czuje, a
czego nie. Tego, co mu zrobiła i jaka była w tym okrutnie samolubna. Wstydziła
się swoich słów, drżących rąk i warg, łez wzbierających pod powiekami, gdy
oznajmiła mu, że nigdy z nim nie zamieszka. Kiedy zdania, istne potoki zdań,
wypadały z jej ust jedno za drugim. O tym, że on ma żonę, ona męża. O tym, że
on może wszystko jeszcze sobie ułożyć, ale bez niej, bez Alicji. O milionach
powodów, dlaczego nie potrafi, nie chce z nim być. Aż w końcu o tym, że jest
jej przyjacielem. Tylko przyjacielem. I o tym, że nie potrafi pokochać go taką
miłością, na jaką on liczy.
A potem długo płakała na łóżku,
wtulona twarzą w poduszkę, kiedy on wyszedł, trzaskając drzwiami. Bez słowa.
Wtedy dałaby naprawdę dużo, żeby krzyczał, żeby ją wyzywał, żeby był zły, żeby
powiedział jej, że nigdy na nikim się tak nie zawiódł. Zamiast tego poczęstował
ją pustym spojrzeniem, nieznacznym kiwnięciem głową. A potem wyszedł i tak
naprawdę gdyby nie to, że w szafie w sypialni znajdowały się jego rzeczy, nie
wiedziałaby czy wróci. W dłoniach miętosiła Traktat
o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego, narkotyzując się co bardziej pasującymi
fragmentami książki. To prawda, że całe życie musimy udawać, aby żyć. Nie ma chwili, żebyśmy
nie udawali. I nawet sami przed sobą udajemy. W końcu jednak przychodzi taka
chwila, że nie chce nam się dłużej udawać. Stajemy się sami sobą zmęczeni. Nie
światem, nie ludźmi, sami sobą. I wbrew sobie, głęboko w środku, czuła
spokój. Czuła się wolna. Wolna od wyrzutów sumienia, od dręczących ją myśli, od
kłamania samej sobie.
- Ala?
Ala, jesteś... - Łukasz bez pukania wszedł do pokoju, zatrzymując się wpół
kroku i wpół zdania. Nie zdążyła zmazać czarnych smug, które utworzyły się na
jej policzkach. Nic nie powiedział. Po prostu usiadł obok niej, przyciągając do
siebie i pozwalając, żeby się do niego przytuliła. - Chodzi o Matta, prawda?
- Nie.
Tak. Między innymi. - Pociągnęła nosem. Kiwnął ze zrozumieniem głową, chociaż
ona miała wrażenie, że już dawno się w tym wszystkim pogubił. - Koniec
mazania.- Wytarła policzki i uścisnęła szybko Łukasza. W łazience omyła twarz i
uśmiechnęła się, trochę pocieszająco, do swojego odbicia. Bo przecież najgorsze
już za nią. A może nie?
~*~
Srebrny Ford stoi przed blokiem, pośród kilku innych samochodów. Alicja zadarła głowę do góry, spoglądając w okno, ledwo rozjaśnione bladym światłem. Odwzajemniła uśmiech kobiety, która podtrzymała dla niej drzwi. Po schodach wchodziła powoli, głęboko oddychając. Nacisnęła dzwonek, zdecydowanym ruchem, tak żeby usłyszeć jego drażniący dźwięk. I żeby on usłyszał, dobitnie. Żeby w tym jednym dźwięku usłyszał wszystko, co ona chciałaby mu przekazać. Otworzył jej z posępną miną. Jego wyraz twarzy był tak obojętny, że przez chwilę miała wrażenie, że jej żołądek wywraca się na drugą stronę.
- Cześć.
Mogę...? - Zapytała niepewnie. Matthew odsunął się na bok, niedbałym gestem
zapraszając do środka. Powiesiła kurtkę i torebkę na wieszaku, kierując się do salonu.
Usiadła po jednej stronie sofy, a on na jej drugim końcu. Pogładziła dłonią
skórzany materiał, starając się odwlec wszystko w czasie jak najdłużej, bo nie
przyszykowała żadnej patetycznej przemowy. Sądziła, że będzie to dla niej
łatwiejsze, ale srogo się przeliczyła. Matthew spoglądał na nią chłodnym
wzrokiem. Tym samym, którym ją częstował tuż po pierwszym spotkaniu w Kazaniu.
Tym, którego nie mogła znieść. Utkwiła w nim swoje tęczówki, niemo błagając go
o jakiś gest, który by to wszystko ułatwił. On natomiast pozostał niewzruszony,
jedynym ruchem który wykonał, było przesunięcie dłonią wzdłuż swojego uda.
- Po co
przyszłaś, przyjaciółko? - Zapytał.
Miała ochotę się wzdrygnąć na to słowo, wypowiedziane w ten sposób, z taką
kpiną, a zarazem irytacją, która wymalowała się również na jego twarzy. Był na
nią wściekły. Do granic możliwości.
- Pamiętasz,
jak kiedyś tłumaczyłam ci polskie piosenki? Mogę zamknąć drzwi,
klucz wyrzucić i wiem nie uda się zapomnieć. Mogę uciec gdzieś by nie widzieć cię,
już nie umiem Cię zapomnieć.
- Wyszeptała, po czym wzruszyła ramionami, jakby tym niewielkim gestem chciała
powiedzieć, że nic nie poradzi na to, co czuje.
- Nie pamiętam.
- Szkoda. - Wstała, w jednej
chwili decydując się na wycofanie ze swojego postanowienia. Nie była na to
gotowa, a on nic nie ułatwiał, dodatkowo wszystko komplikując.
- Przestań w końcu uciekać. -
Syknął, wstając tuż za nią i zagradzając drogę. - Pamiętam tą cholerną
piosenkę, męczyłaś mnie nią dobre pół roku. Teraz powiedz mi wszystko, co
chcesz mi powiedzieć, bo ja ci niczego nie ułatwię. - Oznajmił. Przesunął
dłońmi po jej nagich ramionach, zostawiając za sobą gęsią skórkę. Niczego nie
ułatwiał, ale nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo utrudnia. Swoimi
błękitnymi tęczówkami rozpraszał ją jak zawsze.
- Kocham cię. Kocham i nie
potrafię przestać, chociaż się starałam. Cholernie się starałam. - Jęknęła, a w
kącikach oczu wezbrały jej łzy.
Poczuła, jak jego wszystkie
hamulce puszczają, gdy złapał ją za policzki, wpatrując się w oczy z takim
pragnieniem, którego już dawno nie widziała. Czuła na sobie żar jego
spojrzenia, prześlizgującego się od jej szeroko otwartych oczu do zaróżowionych
warg. Zacisnęła dłoń na jego koszulce, drugą obejmując za szyję i wpijając się
w usta. Jego miękkie dłonie przesunęły się w dół, wkradając się pod materiał
cienkiej bluzeczki.
- Potrzebuję cię Matt. -
Westchnęła, gdy przejechał ustami wzdłuż szyi. Odchyliła głowę do tyłu, bez
słów błagając o więcej. Czuła jego opuszki palców na całym ciele, jakby
zostawiały po sobie niewidzialny, gorący ślad. Złapał ją pod pośladkami,
podnosząc jakby nic nie ważyła i ułożył na sofie, nakrywając swoim ciałem. Nie
bawili się w delikatność. Pragnęli siebie teraz, tutaj, natychmiast. Zerwała z
niego niecierpliwym ruchem koszulkę, przejeżdżając po napiętych mięśniach
brzucha. Ściągając z niej ubrania, na nowo poznawał ciało, rozpalając zmysły
obojga do granic możliwości. Zjechał ustami pomiędzy zagłębieniem między
piersiami, aż po pępek, zataczając wokół kółko i składając delikatne pocałunki
na biodrze. Przerwał na chwilę, zrównując się z nią twarzą i odgarniając
zasłaniające jej twarz kosmyki włosów.
- Już mi więcej nie uciekniesz. -
Szepnął, rozchylając jej wargi swoim językiem.
- Już nie chcę uciekać. -
Mruknęła między kolejnymi pocałunkami, drżącymi dłońmi rozpinając jego pasek i
zsuwając spodnie razem z bokserkami. Złapał ją pod kolanem, a ona objęła go nogami
w pasie i przyciągnęła do siebie jeszcze mocniej. Wbiła palce w jego silne
barki, gdy poczuła jak w nią wchodzi. Odchyliła głowę do tyłu, wyginając się w
jego stronę, chcąc być jeszcze bliżej niż to możliwe. Dłonią drażnił jej pierś,
ani na chwilę nie odrywając swoich warg od jej ust. Pożądał jej z każdą chwilą
coraz mocniej, pozwalając się wydostać wszystkim hamowanym od lat emocjom, całkowicie
się przed nią otwierając, obnażając i fizycznie i emocjonalnie. Poruszał się
rytmicznie, z każdym razem wypełniając ją coraz bardziej, coraz głębiej.
Uśmiechnął się, słysząc jej ciche pomrukiwanie. Praktycznie w tym samym
momencie zastygli w uścisku, pozwalając rozlać się przyjemnemu ciepłu po ich drżących
ciałach.
- Jesteś moim całym światem,
Alice.
Okej. Zwykle nie strzelam serduszkami, ale <3<3<3 Ojeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej.
OdpowiedzUsuńDobra a tak teraz jak juz przestałam hiperwentylować. Ktos tu w końcu poszedł po rozum do głowy i wyszło z tego coś przepieknego tak trochę desperacko pięknego. To prawda ze czasami cisza zabija bardziej niż najgłośniejszy krzyk. Oni oboje sobie po trochu wyrzadzili krzywdę. Nie przesadziłas z tą słodkością, bo skoro mam nadawać rozdziałom kolory to ten jest czerwono pomarańczowy a nie różowy. Desperacja to właściwe slowo. Odnoszę wrażenie ze oni pragnęli siebie tak wlasnie. Dusząc uczucia przez kilka lat tylko je spotegowali. Pytanie tylko na co Alice jest chora, bo jest z pewnością.
UsuńJuż niedługo się wszystko okaże, zwłaszcza że bliżej nam do końca niż do początku :)
UsuńOjeju. W końcu czuję, że jest u nich idealnie. W ich relacjach, życiu i postanowieniach. To był tak cudowny i słodki rozdział, że znów ojeju. Uwielbiam takie słodkości, bo przynajmniej nie idą w dupę. Nic nie cieszy mnie dziś bardziej niż ich również idealne spotkanie. Też mogę już tylko.poserduszkować. Gio, cudownie mi robisz.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, teraz rozważam, czy nie przedobrzyłam z tą słodkością...
UsuńCoś ty! Między nimi przez tak długi czas nie było słodko ani nawet pół-słodko, że ta ilość jest odpowiednia.
Usuńtraktat o łuskaniu fasoli <3
OdpowiedzUsuńhej Gio, trochę mi głupio, bo ja nigdy nie będę ci mogła zadedykować czegoś równie pięknego. A tak w ogóle to prawie już nie ryczę. Może trochę, jak odtwarzam sobie przez cały dzień dzisiaj to piękne, cudowne Jesteś moim całym światem Alice.
jakoś mi tak lekko i pięknie teraz. Kocham cię. Chyba tak samo mocno jak Matthew Alicję.
Biegnę z chusteczkami. Smarkaj!
UsuńJa i mój żałosny komentarz... To jest, jest poprostu zapierajace dech w piersiach.
OdpowiedzUsuńTutaj nie ma żadnych żałosnych komentarzy.
UsuńWszystkie rozdziały były cudowne, ale ten po prostu rozjebał system!
OdpowiedzUsuńNajlepszynajlepszynajlepszy! Tyle na temat i czekam na następny :D
Kurczę, dzięki :)
UsuńChyba zabrakło mi nawet słów. Sprawiasz ,że z rozdziału na rozdział czekam coraz bardziej na kolejny. Naprawdę nie wiem co mogę napisać , więc może powiem tak : jesteś po prostu genialna . <3
OdpowiedzUsuńŁo, kurcze, chciałabym być genialna, ale zbyt wiele niedociągnięć tutaj widzę ;)
Usuń:D brawoooo rozbiłaś mnie na kawałki:d nie spodziewałam sie tego zupełnie
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńZaraz ci to tutaj skomentuję, tylko spróbuję ogarnąć myśli.
OdpowiedzUsuńWkurzylas mnie. Wkurzyl mnie ten blog, bo wyprodukowałam w końcu komentarz, po tylu dniach i kuzwa nagle zniknął, a przynajmniej ja go tu nie widzę. A tak się w nim wyladowalam. No kuzwa, przecież tu wszystko jest nie tak jak powinno. Nie to mi obiecywalas, a może ja sobie wmowilam ze mi to obiecalas. No ale chyba jestem jedyna osoba której się to nie podoba. No bo ilez można płakać? A ona ciągle płacze a oni wszyscy ciągle się obok niej kręcą i na koniec wybiera nie to co powinna. No nie. No nie.
UsuńTo jeszcze nie koniec. Obietnica zostanie dotrzymana.
UsuńJeśli tak, to wiedz, ze nawet w gniewie nie przestałam cię kochać !
UsuńNareszcie Alicja i Matt doszli do porozumienia. Mam nadzieję, że tak już pozostanie ;)
OdpowiedzUsuńcudowne! no i stało się, nareszcie :)
OdpowiedzUsuńMój Boże! Głupia, głupia operacja! Przez nią nie zauważyłam TEGO wcześniej, a dopiero teraz, kiedy weszłam przeczytać jeszcze raz poprzedni rozdział... Gio, ja nie wiem, co mam powiedzieć. Nareszcie Ala przyznała się do potrzeby Matta, a Matt ją do siebie wziął. Ale, Gio, ja wyczuwam, że chcesz mi złamać serce. Nie łam mi serca, dobrze?
OdpowiedzUsuńZdrowie na pierwszym miejscu!
UsuńNie mogę Ci tego obiecać! Ale w razie czego, kupię takie fajne plasterki z Hello Kitty i będzie odrobinę lepiej :)