piątek, 17 października 2014

19| Słowa lżejsze od tlenu

Na początek trochę informacji. To niżej jest w zasadzie o niczym, taki odcinek kiedyś musiał się tu kiedyś pojawić, dlatego jeśli chcesz, to czytaj, jeśli nie, to nie. Na Jochenie i Elanium spotkamy się jeszcze pewnie po dwa razy, bo nie lubię zostawiać niedokończonych spraw. Poza tym jakiś czas temu ponownie udostępniłam wszystkie blogi. Tych, którzy lubią posłuchać muzykę, którą się z Wami dzielę, zapraszam na twittera, wrzucam tam utwory, które słucham (raczej w takim klimacie, który się tu pojawiał, bez rapu, którego też słucham. Zainteresowani moją szerszą playlistą mogą napisać do mnie maila, już raz wysyłałam w tej formie swój ST). I to chyba na tyle.




Hałas dochodzący z ulicy gwałtownie wyrwał go z niespokojnego snu. Potarł spocony kark, nasłuchując ujadającego psa i trąbienia. Powoli wodził wzrokiem po ścianach, oblizując spierzchnięte usta. Podniósł się nad przedramionach, a po plecach przeszedł mu dreszcz. Nie chciał, nie mógł uwierzyć w to, że znowu mu uciekła, pozostawiając za sobą jedynie ciepło, bijące od pościeli, ogrzanej jej ciałem. Nieśpiesznie podniósł się, zarzucając na gołe ramiona bluzę, do której wsadził dłonie, w poszukiwaniu papierosów.  Wyszedł z pokoju, wkładając jednego do ust i bawiąc się zapalniczką. Cisza, panująca w mieszkaniu, powoli zaczynała go przytłaczać i obezwładniać. Miał wrażenie, że zaraz dostanie pomieszania zmysłów, przez to, co ona mu robi.

- Palisz?

Stanął nieruchomo w futrynie, zaskoczony ciemną postacią, siedzącą przy kuchennym stole.

- Myślałem, że...

- Wyszłam? - Skinął głową, chociaż nie był pewien, czy to dostrzegła. Wstała i odstawiła kubek do zlewu. Powoli się do niego zbliżyła. Nadal pachniała piwem, ale kompletnie mu to nie przeszkadzało. Pozwolił, żeby wyciągnęła mu z ust papierosa, odrzucając na blat.

- Muszę zamykać drzwi i chować klucz, żeby mieć pewność. - Parsknęła, przysuwając się jeszcze bliżej. Zadarła głowę do góry i szczupłymi palcami, wkradła się pod materiał bluzy. Delikatnie muskała jego skórę, tuż nad linią bokserek, a on bezwiednie wstrzymał powietrze.

- Idę wziąć prysznic. - Złożyła przelotny pocałunek w kąciku jego ust, a on mimo to poczuł, że się uśmiecha. Złapał jej nadgarstek, gdy próbowała go wyminąć. Zrobił kilka niewielkich kroków, popychając ją do tyłu, dopóki nie oparła się o blat. Dłońmi przejechał wzdłuż jej ciała, rozkoszując się miękkością jej ciała. W ciemnościach była taka jak dawnej, tak samo idealna. Ale on chciał ją widzieć, z wszystkimi plamami, które na nowo malowały ją w jego umyśle. Złapał ją pod pośladkami, ściskając i podnosząc do góry. Na chwilę schował twarz w zagłębieniu jej obojczyka, oddychając jej zapachem. Gdy ponownie spojrzał jej w oczy, mogła zobaczyć spochmurniałe spojrzenie, rozświetlone jedynie poświatą księżyca, wpadającą do kuchni. Czas, kiedy przyciskał ją do kolejnych ścian, składając pocałunek na każdym możliwym skrawku ciała, który był mu wówczas dostępny, zamazał się. W pośpiechu zrywał z niej swoją za dużą koszulę, a ona czuła chłód na plecach, którymi przylgnęła do łazienkowych kafelek. Pociągnął ją za sobą do kabiny prysznicowej, zamykając drzwiczki. Zsunął gumkę z jej włosów, pozwalając żeby rozsypały się na jej ramionach. Odwrócił ją do siebie tyłem, opierając brodę o jej ramię, sunąc nosem po szyi. Delektował się jej cichymi pomrukami, gdy jego dłonie dotarły do piersi i zaczęły powoli je ugniatać, a następnie jego palce zaczęły zataczać kółka wokół sterczących sutków.

Ale dziś z całych sił będę żyć.
Cały świat, razem z nim, tylko my.

Wygięła się, gdy jego palce, zjechały niżej, prawie rozrywając materiał majtek, które wylądowały pod ich nogami. Zrzucił z siebie bluzę i bokserki, wyrzucając poza kabinę. Musnął skórę pleców, tuż nad łopatką by po chwili złożyć w tym miejscu pocałunek. Przycisnął ją do siebie jeszcze mocniej, przytrzymując za biodra. W momencie gdy w nią wszedł, objęła jego ramiona swoimi, zaciskając na nich palce, żeby nie ześlizgnęły się razem z letnią wodą. Oddychała ciężko, mając wrażenie że wszystko wewnątrz niej zaraz eksploduje. Poddawała się jego coraz szybszym ruchom, czując coraz głębiej, coraz mocniej. Poddawała się jego wszędobylskim dłoniom, pieszczącym każdy skrawek jej ciała.

- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj. Bo bez ciebie nie jestem już nawet sobą.

Między nocą a dniem nagle zatrzymałem się.
Całkiem inny stan, lecę dalej lecz nie sam.


~*~

Ciepło. Rozprzestrzeniające się po całym ciele. Przenikające ją na wskroś, wyczuwalne nawet w koniuszkach palców. Spokój, kojący, dający poczucie bezpieczeństwa. Cichy oddech, mierzwiący włoski na czubku jej głowy. Zapach, tak dobrze znany, utęskniony. I jego ręce, oplecione dookoła niej, zdecydowane, zdeterminowane do tego, żeby nie pozwolić jej się odsunąć ani o milimetr.

- Matthew? - Palcem wskazującym przejechała wzdłuż jego klatki piersiowej, delikatnie pukając w mostek. Poruszył się niespokojnie, uchylając jedną powiekę. Kącik jego ust uniósł się do góry, a na jej policzki mimowolnie wpełzł dorodny rumieniec. - Musimy porozmawiać, teraz.

- Teraz, natychmiast, już? - Wyciągnął poduszkę spod głowy i nakrył sobie nią twarz. - Ale jest tak miło, nie niszczmy tego jeszcze przez najbliższe pięć minut, co?

- Nie żartuj sobie! - Żachnęła się, krzywiąc. - Musimy porozmawiać z Maszą.

- Sam to załatwię. Nie sądzisz, że postawiłbym ją w kiepskiej sytuacji, gdybym przyszedł z tobą i oznajmił, że nic do niej nie czuję? - Odrzucił poduszkę i przeciągnął Alicję na siebie, oplatając ramionami w talii.

- A nie czujesz? - Zapytała, zanim zdążyła się ugryźć w język.

- Nie, nie czuję.  - Burknął, a jego spojrzenie natychmiastowo spochmurniało. - Alicja...

- Dobrze, ja wiem. - Uśmiechnęła się, podciągając w jego stronę i stykając swoim czołem z jego. Zagryzła wargę, by po chwili musnąć jego usta swoimi. - Po prostu jestem strasznie samolubna i nie chcę się tobą z nikim dzielić.

- Ja muszę. - Zacisnął usta.

- Słucham? - Odsunęła się skonsternowana, przyciskając do siebie pierzynę. Odwrócił głowę, a ona poczuła się, jakby dostała z otwartej dłoni. Parsknęła niedowierzająco. - Nie mogę uwierzyć, że znowu do tego wracasz. Boże, potrafisz zrujnować każdy dobry moment. - Zaczęła się szarpać, próbując wyplątać z kołdry.

- Bo, wyobraź sobie, ja też kurwa jestem zazdrosny! - Przyciągnął ją do siebie, całując w obojczyk mimo protestów. - I to nie jest to, że ja się nie chcę dzielić. Ja się po prostu nie będę dzielić. Z nikim. - Dodał, łapiąc za brodę i zmuszając do spojrzenia w oczy.

- Przecież dobrze, wiesz, że zawsze byłam tylko twoja. - Jęknęła bezradnie, nie mając siły, żeby na nowo wszystko tłumaczyć. Szukała w spojrzeniu wiary w to, co mówi. Odrobiny zaufania.

- Byłaś?

- I jestem.

- I będziesz.

- Będę. - Krzyknęła, gdy przewrócił ją na plecy, przygniatając swoim ciężarem. Szybko cmoknął ją w usta, nie pozwalając na nic więcej i wstał, zakładając bokserki. - Idę zrobić śniadanie. Nie musisz się ubierać. Właściwie to jest niewskazane w obecnej chwili.

- Jasne! - Obruszyła się, rzucając w niego jaśkiem. Szeroki uśmiech, który wymalował się na jego twarzy natychmiastowo przyprawił ją o gęsią skórkę i przyjemne ciepło, rozlewające się po całym ciele. To pełne pewności spojrzenie, że jest tylko jej, tylko dla niej. Gdy zniknął za drzwiami wtuliła głowę w poduszkę, uśmiechając się do siebie i czując pierwszy raz od dawna szczęśliwa, kilka metrów nad ziemią, ponad wszystkimi problemami i wątpliwościami. I chciała, żeby to trwało. Już na zawsze. I chciała wierzyć, bo wiara budziła w niej nadzieję, a nadzieja była podporną wszystkiego, co w niej tkwiło.

~*~

Łukasz postawił dwa talerze z parującą pomidorówką na stole i zajął miejsce naprzeciwko niej. Alicja zaczęła mieszać od niechcenia łyżką, podpierając głowę na dłoni.

- Nie wiem, jak ja mam teraz z nią pracować, naprawdę. 

- Przecież to nie jest twoja wina. Matthew sam namieszał. Nie powiem, że mu w tym nie pomogłaś, bo przez bite kilka lat, byliście jak dzieci we mgle. - Obrzuciła go posępnym spojrzeniem, doskonale zdając sobie z tego sprawę. - Swoją drogą, to zrobiłaś wyniki?

- Tak, jutro mam wizytę. - Bezwiednie potarła zgięcie ręki.

- Matt wie, prawda? Głupie pytanie, każdy to widzi. - Wzruszyła ramionami, nic nie odpowiadając. Irytowało ją ciągłe poruszanie tego tematu. Owszem, doceniała to, że się o nią martwią, ale odpychała od siebie myśl, że coś może być nie tak, chowając ją na dnie umysłu.  - Adam się dzisiaj spakował, chyba wraca do Polski.

- Co? Nic mi nie mówił. Właściwie jeszcze kilka dni temu zarzekał się, że nigdzie się stąd nie rusza. - Łukasz jej śladem wzruszył ramionami, jakby nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia, co było wielce prawdopodobne, zważając na fakt, że Adam był dla niego po prostu przyjacielem jej siostry. Wstała i wyszła z kuchni, wchodząc do pokoju, gdzie na łóżku zostawione były jeszcze dwie koszule, a w kącie stała wypchana po brzegi walizka. Westchnęła ciężko i wyrzuciła wszystkie, niedbale do niej wrzucone, ubrania na dywan i starannie zaczęła je składać. Przygładziła materiał ciepłego swetra, zagryzając wargi, walcząc z łzami, które nieuchronnie zbierały się w kącikach jej oczu.

Każdą chwilę cenię, nie odpuszczam ani grama.
Wiem, że następna nie będzie taka sama.

Przymknęła na krótką chwilę powieki, pozwalając żeby zalała ją fala wspomnień minionych zdarzeń. To, jak wiele potrafi się zmienić w krótkiej chwili. Jak kilka celnych słów wywraca życie do góry nogami. Albo wręcz odwrotnie, jak stawia je na nogi, nadaje właściwy rytm, kierunek. Zastanawiała się, jak do tego doprowadziła. Kiedy, w którym momencie, tak zaplątała się w tą sieć, gdzie jedna katastrofa stała się punktem zapalnym. Dlaczego nie zatrzymała się, nie przeanalizowała tego wszystkiego. Dlaczego była na tyle głupia, że nie zauważyła tego, co powinna w porę. Dlaczego nadal nie potrafi tego uporządkować, zdając się na czas i jak ostatnia naiwna, licząc na to, że wszystko się jakoś powoli ułoży.

Wzdrygnęła się, gdy poczuła dłoń na ramieniu.

- Mówiłem do ciebie. - Adam uśmiechnął się ciepło, siadając obok, na podłodze. Zaczął się bawić frędzlami poduszki, przelewając je między palcami.

- Przepraszam, zamyśliłam się. - Zmrużyła oczy, zagryzając od wewnątrz policzki. - Więc...

- Tak, myślę że czas najwyższy poukładać swoje sprawy. - Westchnął, zasuwając zamek błyskawiczny.

- Dałeś szansę Idze? - Zdziwiła się. Wystawił w jej stronę dłoń, którą bez wahania złapała i podniosła się.

- Nie wiem. Po prostu wiem, że my nie mamy szansy.

słowa były wtedy lżejsze od tlenu
i częściej prosiły mnie 'już nic nie mów'

Chciała jeszcze coś dodać, ale przerwał jej machnięciem ręki.

- Nie mam do ciebie żalu, Ala. Namieszaliśmy, zrobiliśmy burdel, a teraz sprzątamy. Tak już jest. - Zapewnił, bawiąc się kosmykiem jej włosów. Było mu trochę żal. Niewykorzystanej szansy, jeżeli kiedykolwiek taka istniała. Nie chciał być człowiekiem, który rozważał, co powiedział nie tak pięć lat temu. Ale był i nie potrafił nic na to poradzić, pokornie przyjmując to co dostaje. - Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Tylko znowu nie namieszaj. - Dodał w żartobliwym tonie, puszczając oczko. - Odwieziesz mnie na lotnisko? Mam już zaklepany lot i liczę na jakieś łzawe pożegnanie, z białą chustą.

Złap oddech, choć płonie każdy fragment w Nas.
Złapiemy wiatr w otwarte żagle. Oddech.

Choć czarne ptaki rzeźbi czas to nasze łzy są spokojne.

10 komentarzy:

  1. Nie powiedziałaś mi nic a i tak tu jestem pierwsza :3

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja musiałam przeczytać 3 razy, zanim do przestało być mi tak cholernie smutno. Znów przemieniasz mnie w jakąś wewnętrzną papkę, nie człowieka. Matt-ZbytPięknyNaTenŚwiat-Anderson jest po prostu Mattem-ZbytIdealnymPomimoWadNaTenŚwiat-Andersonem. I jak ja mam z tym żyć?

    OdpowiedzUsuń
  3. ojapierdzieletojesttakieidealneżeniewiemconapisać

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że wyjazd Adama dobrze zrobi Alicji. Mam nadzieję, że przez trudne charaktery, ani z różnych innych powodów, jej związek z Mattem nie rozpadnie się...

    OdpowiedzUsuń
  5. jak nikt potrafisz dobrać muzykę do emocji.

    OdpowiedzUsuń
  6. chcę więcej. a Ty piszesz najlepiej. czytałam sporo opowiadań ,ale Twoje jest po prostu doskonałe. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. poproszę więcej Matta. więcej Alicji. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam już wcześniej, ale wybacz nie skomentowałam, bo byłam na tel. Teraz więc nadszedł czas by nadrobić moje zaległości u Ciebie :) Rozdział mi się podoba nie jest wcale taki, że musiałaś go wstawić. Liczę na to, że wszystko wyjdzie ok z tymi badaniami i cieszę się, że pogodziła się z Mattem i dali sobie jeszcze jedną szanse. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem co mam powiedzieć. Alicja i Matt na pewno będą musieli sporo popracować nad swoją relacją, bo nie jest ona taka łatwa i urocza jak zwykle się opisuje. Oni muszą nauczyć się sobie ufać, bo nic z tego nie będzie.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy